Pedagogika unikania nie jest dobrym doradcą
Mój salon urządzony jest dość klasycznie. (śmiech) Ja sam jednak mam – jak wielu ludzi – drugi ekran, tablet i smartfona, gdyby w telewizji jednak nic nie było. Minęły czasy, gdy siedziałem sam z rodziną, komentując lecący program – teraz mam kontakt także z ludźmi, którzy nie siedzą ze mną w pokoju. Takim klasykiem jest niedzielny kryminał w telewizji, w czasie emisji którego chętnie sprawdzam, jak reagują inni.
To prawda. Wirtualne wideo to przestrzeń, w której każdy może decydować, co ogląda. Sam działam i sam decyduję. Mogę komentować albo przerwać dany film, żeby zobaczyć coś innego.
Wszystko zależy ode mnie, na tej zasadzie wszystko się opiera. Wszyscy ludzie chcą mieć takie poczucie. Dlaczego mam oglądać nudny kryminał do końca? Mogę to zrobić w innych sytuacjach, na przykład w teatrze. Fenomenem mediów cyfrowych jest ich krótka żywotność. Ale również telewizja może nas rozproszyć, emitując reklamy w międzyczasie.
To oczywiście problem. Rzeczywiście wielu autorów na YouTube nie odznacza swoich reklam. Szczególnie dzieciom i młodzieży trudno ocenić, co jest osobistą poradą, a co znajduje się pod wpływem reklamy.
Jeśli mamy do czynienia z osobistą rekomendacją, to w porządku. Ale problemem staje się sytuacja, w której autorzy na YouTube nie przedstawiają swojej osobistej opinii. Trzeba odróżnić te dwie rzeczy od siebie. Podam przykład: YouTuberka Dagi Bee ma od sierpnia nową kolekcję mody. Odniosła taki sukces, że po otworzeniu kolekcji zawiesiły się serwery, bo tak wiele osób chciało mieć jej produkty. Rodzi się więc czynnik władzy. Za takimi gwiazdkami YouTube stoi szereg sieci kanałów, należących do firm o wysokim poziomie produkcji. Autorami ilu komunikatów są współpracownicy stojący za produktami? Zmierzam do tego, że tutaj chodzi o sprzedaż produktu. Zarabianie pieniędzy przez YouTube nie jest niczym złym. Ale reklamy powinny być zawsze jednoznacznie sygnalizowane.
Kiedy my pedagodzy publikujemy coś na ten temat w sieci, najczęściej niewiele się dzieje. Inaczej jest, jeśli ktoś z samych użytkowników YouTube podchwyci temat. Ja jako pedagog mediów zwracam więc uwagę na to, o jakiej kompetencji medialnej jest akurat mowa.. To dobry punkt wyjścia do pracy z dziećmi i młodzieżą. Wyszukujemy wideo i porównujemy jego wady i zalety.
To podstawa naszego działania. My jako starsi ludzie nie możemy oceniać tego, jak młodzież korzysta z mediów. Możemy się im przyglądać, ale ten świat będzie nam ciągle obcy. Chcemy jednak zachęcić młodych ludzi do odpowiedniego obchodzenia się z tym tematem. Pedagogika unikania jest zawsze złym doradcą. Chcemy, by dorastający ludzie sami krytycznie podchodzili do pewnych kwestii. Gdy na warsztatach wygłaszam 45-minutowy wykład, zazwyczaj do dzieci i młodzieży dociera mniej niż gdy same coś opracowują, ucząc się tym samym zadawania krytycznych pytań.
Nie, i dlatego produkujemy często klipy instruktażowe, aby nauczyli się, co potrzebne jest do zrobienia dobrego wideo. A więc odpowiednie światło i jakość dźwięku – muszą na przykład mówić do kamery. To wszystko nie jest łatwe. W formatach jak Let's Play sprawa wygląda inaczej. Komentowanie gier wideo to sztuka w porównaniu z pracą komentatorów piłki nożnej. Trzeba mieć ciekawe tematy i wiedzę ogólną. Kto niczego nie oferuje, nie dostaje kliknięć.
Gdy YouNow rozpoczynał swoją działalność były rzeczywiście duże obawy. Młodzież jednak nie wykorzystuje tej platformy w tak intensywny sposób, jak oczekiwaliśmy. Faktycznie wykorzystują ją raczej w przestrzeni prywatnej. W pedagogice mediów w ostatnich latach sfera prywatna była bardzo ważnym tematem. Myślę, że to przyniosło rezultaty. Ale oczywiście wciąż jeszcze są osoby, które służą jako przykłady negatywne. Tak będzie zawsze.
O rozmówcy: Markus Gerstmann jest pedagogiem mediów i referentem ds. edukacji w ServiceBureau Jugendinformation w Bremie na oddziale pedagogiki mediów i informacji dla młodzieży. Organizuje warsztaty, imprezy informacyjne oraz konferencje dla młodzieży, rodziców i pedagogów.
Wywiad przeprowadził Martin Daßinnies.